środa, 14 lipca 2010

Coś dla duszy, czyli nie samym drewnem...:)

W taki dzień, gdy od rana nie chce się nic...niczego robić nie trzeba :)
Gdy kolejny kubek kawy nie pomaga, układam się wygodnie w pościeli i delektuję...

Wspierają moi niezastąpieni towarzysze...
FAWORYCI :)

W trudnych chwilach pomagają wrócić do równowagi, a na co dzień towarzyszą przy pracy i podczas leniuchowania :)))



http://www.youtube.com/watch?v=RUj4NTz-T5I

http://www.youtube.com/watch?v=a13CYEcDVkw&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=DX-oATJzdOI&playnext_from=TL&videos=NlB5PT4XraI&feature=rec-LGOUT-exp_stronger_r2-2r-4-HM

http://www.youtube.com/watch?v=SmMvv3QY9Hc


Co prawda nie jestem zagorzałą miłośniczką muzyki filmowej, ale tak się złożyło, że tym razem ta właśnie kategoria dominuje.
Jeszcze kiedyś Was zaskoczę, gdy ujawnię resztę swoich preferencji muzycznych :)

Tymczasem polecam Wam serdecznie, zwłaszcza na taki dzień jak dzisiaj.
A jaki?

Zamieszczam fotki (dodam, że ostatnia została zrobiona około 20.00- termometr wisi na ścianie wewnętrznej z dala od okna).










Mam nadzieję, że u Was choć trochę chłodniej :)



Z ciekawości, takie małe pytanko.
Zastanawia mnie, jakiej muzyki lubicie słuchać najbardziej?
Gatunek, może konkretny wykonawca lub utwór?

Bardzo Was proszę o wyrażenie opinii !

Dziękuję wszystkim odwiedzającym :)))

sobota, 10 lipca 2010

Piknik, jakiego nie miał nikt...

Dziś nadeszła wiekopomna chwila i z nieocenioną pomocą mojego Męża (przez duże M:) zorganizowałam ławie obiecaną sesję w plenerze.

Było to możliwe dopiero wieczorem, ponieważ w ciągu dnia temperatura znacznie przekraczała 30 stopni...i udało się rzutem na taśmę, dosłownie w ostatniej chwili :)
Końcowe fotki wykonane zostały tuż po zachodzie słońca...

Operacja była trochę trudna taktycznie, ponieważ trzeba było niepostrzeżenie i bardzo ostrożnie znieść ławę z drugiego piętra do samochodu przez miejscami wąską klatkę, stamtąd udać się na łąkę kawałek od domu, następnie znaleźć odpowiednie miejsce (gdzie trawa ma mniej niż półtora metra wysokości) i rozłożyć ławę wraz z zastawą.

Wystarczająco niska trawa była tylko przy ścieżce, a nie wyobrażacie sobie nawet jakie miny mieli ludzie, którzy nas tam mijali :)))

To jeszcze nic w porównaniu z sąsiadami widzącymi nas po godzinie wnoszących stół z powrotem...teraz sobie myślą, że mieszkają pod wariatami, którzy wyprowadzają stół na spacer :)))























Buziaki dla Wszystkich!!!


piątek, 9 lipca 2010

Pełnia lata...

Esencją lata są dla mnie leniwe, upalne dni, nieśpieszne wieczory pachnące zachodzącym słońcem i orzeźwiające noce...Dopiero wtedy odżywam.
Zwłaszcza teraz, gdy w dalszym ciągu rozpieszcza nas słoneczko, fundując od wielu dni temperatury powyżej 30 stopni. Mam wrażenie, jakby tak było od zawsze...

I tak jest pięknie :)

http://www.youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ&feature=related


Mam nadzieję, że u Was też pełnia lata....


Wieczorami, gdy dochodzę do siebie, dłubię co nieco warsztacie.
Po ławie z poprzedniego postu odstresowałam się wykończeniem świeczników, o których było tutaj.

Teraz wyglądają następująco:











Przedmioty wylosowane w moim Candy pojechały już do zwyciężczyń i mam nadzieję, że dziewczyny będą z nich zadowolone : )

Justyna wybrała biały kwietnik, bez przetarć, więc drugi będzie na sprzedaż. 
Półkę, którą ozdobiłam dla Arsarnem pokażę poniżej, a świecznik Joasi był już gotowy w dniu losowanie, więc pojechał bez przeróbek.

 






W międzyczasie na skutek inspiracji kuchnią tej Istoty  powstała jeszcze mała rustykalna półeczka.
Nadmienię, że Istota ma u siebie mnóstwo pięknych rzeczy (nie tylko w kuchni...), ale nie chce pokazać, bo najwyraźniej miarkuje napięcie :) 
Może uda się jednak Istotę zmobilizować

Poniższa półka wykonana została eksperymentalną techniką. Nie była barwiona bejcą ani ciemną farbą, dopiero na koniec lekko pobieliłam ją rozcieńczoną emulsją. 





Życzę Wszystkim równie udanego lata :)

wtorek, 6 lipca 2010

Największy kaliber?

Mój mąż kiedyś powiedział, że jak się rozpędzę, to nie zatrzymam...i sam sobie krzywdę zrobił za sprawą tej przepowiedni :)

Nie mieścimy się. Jesteśmy totalnie zameblowani...

Któregoś razu, gdy przechadzałam się po targu staroci, moim oczom ukazało się cudo.
No, prawie...

Duże, jednolite, z pięknego, pachnącego drewna, ale...odrapane, podziurawione i z mnóstwem imion wyrytych gdzie popadnie...i do tego DROGIE.
Droższe od materiałów w sklepie, co częstokroć jest dla mnie miarą wartości danej rzeczy.

Jak to zazwyczaj bywa, nierozsądnie postanowiłam "tylko zobaczyć". Zanim się obejrzałam, stałam pośrodku alejki z ogromnych rozmiarów blatem i pięknymi, ciężkimi nogami w liczbie czterech.

Kilka trudnych - czy potrafię, czy to nie zbyt wiele, no i przede wszystkim...gdzie?
Kilka dni pracy, efekt poniżej.

Uprzedzam, że zdjęcia robione zupełnie na świeżo, bez dobrego światła i byle gdzie:)









Jak pogoda się poprawi, to zorganizuję odpowiednią sesję w plenerze.

Dzisiaj niestety pada u mnie od rana, słoneczka ani śladu i ZIMNO...może jutro będzie lepiej?


Niedzielnego popołudnia wybraliśmy się na piknik w pole. Jechaliśmy pod górę, aż pojawił się taki widok:

Warto było:)





Na dobry sen ostatnia pocztówka:




Tak u nas słonko zachodzi...
Dobrej nocy!

sobota, 3 lipca 2010

Kilka nowych półeczek, turkusowe kuszenie i ciągły upał...

Mieszkam na poddaszu.

Nie takim typowym, z belkami i klimatem...tylko na ostatniej kondygnacji dwupiętrowego budynku.
Belek nie ma, bo tak się jakoś zdarzyło, że są nad nami i obok nas, za ścianą- na strychu.

Zamiast belek mamy więc inne atrybuty poddasza- te mniej przyjemne...W zimie jest u nas nieprzeciętnie zimno, a latem- GORĄCO.
Prawie całą dobę termometr w mieszkaniu wskazuje 30 stopni i tak od wielu dni...
Dla kogoś, kto przez wiele miesięcy w roku przyzwyczajony jest do życia w temperaturze poniżej 18 stopni, obecne temperatury są nieznośne. Dzieci przyzwyczajają się dość szybko- to wulkany energii w każdych warunkach, gorzej z nami... Pociesza mnie świadomość, że słoneczko niebawem przestanie świecić i szybciej niż bym tego chciała nadejdzie smutna jesień, więc trzeba się cieszyć tym co jest teraz :)

W ciągu dnia promienie słonecznie są zbyt intensywne, by można ten czas spędzić na świeżym powietrzu.

Dlatego nadrabiamy wieczorami. Wychodzimy popołudniu, gdy upał choć trochę zelżeje, i podziwiamy nowo odkryte krajobrazy.

Mieszkam tu od kilku lat i dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, że tak blisko mojego domu są takie miejsca...

Las dający ukojenie, nieco dalej kilka jezior i iście wiejskie przestrzenie- jak z bajki. Stare zabudowania, pola, łąki- pięknie wyglądające o zachodzie słońca... I widoczne zewsząd GÓRY :)

Zamieszczam kilka zdjęć- może nie są zjawiskowe, ale kiedy pomyślę, że wszystko to jest na wyciągnięcie ręki z osiedla praktycznie w centrum miasta...














Ostatnio zrobiłam kilka półeczek, takich z drążkiem.
Mają różne wymiary i wsporniki, ale wszystkie są w jednym kolorze- w bieli.
(Zdjęcia zupełnie różne- jedne robione w doskonałym świetle dziennym, drugie nocą- ale półki mają jednakowy odcień.)











Właśnie na temat tych półek pojawia się u mnie pewna wariacja.
Zastanawiam się jak wyglądałyby w kolorze... całkowicie turkusowym, takim głębokim, żywym odcieniu...

Co myślicie?

Z jednej strony boję się tego, choć turkus uwielbiam. Z drugiej- chodzę po domu jak w obsesji i szukam co by tu można na turkusowo...i żeby ładnie wyszło...


Jeśli nie półeczki- to może chociaż świeczniki? Tak mnie ten turkus kusi...

Przytargałam ostatnio ze staroci dwa wielkie świeczniki. Cena dosyć wysoka, po kilkadziesiąt złotych, ale zauroczyły mnie nietypowym kształtem i rozmiarem- ten większy ma przeszło pół metra!



Oba są dębowe, solidne, dlatego zastanawiam się czy nie lepiej byłoby im w ubranku shabby chic?

Buziaki!

czwartek, 1 lipca 2010

LOSOWANIE!!!

Nadszedł dzień losowania- zleciało tak szybko, sama nie wiem kiedy...


Przygotowałam karteczki z imionami- wszystkie jednakowe- wrzuciłam je do wielkiego dzbanka z bolesławieckiej ceramiki, żeby nie prześwitywało i wezwałam Komisję.

Komisja najpierw stoczyła bitwę o role, potem odbyło się losowanie :)

Maszyna losująca przystąpiła do pracy, nadzorowana przez jednoosobową Komisję:



Żeby było sprawiedliwie, Maszyna losowała z zamkniętymi oczami (chociaż i tak nie umie czytać:)

Komisja na kartce w dowolnej kolejności napisała nazwy przedmiotów, karteczki wyciągane pojedynczo były układane po kolei przy przedmiotach.

Finał jest następujący: 

ŚWIECZNIK - DLA JOANNY  - wpis z 17 czerwca

KWIETNIK- DLA JUSTYNY - wpis z 23 czerwca

PÓŁKA - DLA ARSARNEM - wpis z 19 czerwca






Osoby wylosowane proszę o e-mail z adresem do wysyłki, przy czym Arsarnem proszę także o sprecyzowanie, jak ma wyglądać półeczka (szczegóły tutaj http://pod-niebem-pelnym-cudow.blogspot.com/2010/06/biaa-lazurowa-brazowa-turkusowapoeczka.html).

Wiadomości prześlijcie proszę na adres: handmade@10g.pl.

Mam nadzieję, że będziecie zadowolone z prezentów!


Wszystkim osobom, które również wzięły udział w zabawie, ale tym razem nie miały szczęścia- bardzo, bardzo serdecznie dziękuję!
Będziecie miały jeszcze niejedną szansę. Obiecuję co jakiś czas organizować taką zabawę :)

Tak na marginesie:
Dostałam  pewną niepokojącą wiadomość od osoby biorącej udział w candy- skąd wiem, że anonimy to nie osoby posiadające bloga, które wpisują się podwójnie.
Otóż nie wiem i mogę tylko liczyć na Waszą uczciwość i sumienie... Szczerze mówiąc wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy, że można tak postąpić. Stąd pomysł, który chyba zastosuję w następnej zabawie- by mogły brać w niej udział tylko osoby mające bloga.
Jeszcze to przemyślę.

Tymczasem pozdrawiam gorąco wszystkie osoby, które brały udział w moim candy i życzę spokojnego wieczoru!