Mieszkam na poddaszu.
Nie takim typowym, z belkami i klimatem...tylko na ostatniej kondygnacji dwupiętrowego budynku.
Belek nie ma, bo tak się jakoś zdarzyło, że są nad nami i obok nas, za ścianą- na strychu.
Zamiast belek mamy więc inne atrybuty poddasza- te mniej przyjemne...W zimie jest u nas nieprzeciętnie zimno, a latem- GORĄCO.
Prawie całą dobę termometr w mieszkaniu wskazuje 30 stopni i tak od wielu dni...
Dla kogoś, kto przez wiele miesięcy w roku przyzwyczajony jest do życia w temperaturze poniżej 18 stopni, obecne temperatury są nieznośne. Dzieci przyzwyczajają się dość szybko- to wulkany energii w każdych warunkach, gorzej z nami... Pociesza mnie świadomość, że słoneczko niebawem przestanie świecić i szybciej niż bym tego chciała nadejdzie smutna jesień, więc trzeba się cieszyć tym co jest teraz :)
W ciągu dnia promienie słonecznie są zbyt intensywne, by można ten czas spędzić na świeżym powietrzu.
Dlatego nadrabiamy wieczorami. Wychodzimy popołudniu, gdy upał choć trochę zelżeje, i podziwiamy nowo odkryte krajobrazy.
Mieszkam tu od kilku lat i dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, że tak blisko mojego domu są takie miejsca...
Las dający ukojenie, nieco dalej kilka jezior i iście wiejskie przestrzenie- jak z bajki. Stare zabudowania, pola, łąki- pięknie wyglądające o zachodzie słońca... I widoczne zewsząd GÓRY :)
Zamieszczam kilka zdjęć- może nie są zjawiskowe, ale kiedy pomyślę, że wszystko to jest na wyciągnięcie ręki z osiedla praktycznie w centrum miasta...
Ostatnio zrobiłam kilka półeczek, takich z drążkiem.
Mają różne wymiary i wsporniki, ale wszystkie są w jednym kolorze- w bieli.
(Zdjęcia zupełnie różne- jedne robione w doskonałym świetle dziennym, drugie nocą- ale półki mają jednakowy odcień.)
Właśnie na temat tych półek pojawia się u mnie pewna wariacja.
Zastanawiam się jak wyglądałyby w kolorze... całkowicie turkusowym, takim głębokim, żywym odcieniu...
Co myślicie?
Z jednej strony boję się tego, choć turkus uwielbiam. Z drugiej- chodzę po domu jak w obsesji i szukam co by tu można na turkusowo...i żeby ładnie wyszło...
Jeśli nie półeczki- to może chociaż świeczniki? Tak mnie ten turkus kusi...
Przytargałam ostatnio ze staroci dwa wielkie świeczniki. Cena dosyć wysoka, po kilkadziesiąt złotych, ale zauroczyły mnie nietypowym kształtem i rozmiarem- ten większy ma przeszło pół metra!
Oba są dębowe, solidne, dlatego zastanawiam się czy nie lepiej byłoby im w ubranku shabby chic?
Buziaki!